Zdradzony i zraniony. Czy szukać prawdy, wybaczać, czy odejść?
Wiem, że można tu wysyłać swoje przemyślenia. Już wcześniej ktoś wysłał list o ratowaniu związku. Więc ja też chcę i musze się czymś podzielić. Postanowiłem napisać tutaj, ponieważ ostatnie tygodnie były dla mnie niezwykle trudne i pełne emocjonalnych turbulencji. Moja żona, z którą jestem od ponad dziesięciu lat, niedawno mnie zdradziła. To był dla mnie ogromny cios, nie tylko dlatego, że kocham ją całym sercem, ale również dlatego, że nigdy nie przypuszczałem, że mogłaby mi to zrobić.
Zdrada wydała się przypadkiem
Zdrada wyszła na jaw przypadkiem i choć wiem, że do niej doszło, nie mam pojęcia, kto jest drugą stroną tego niewiernego układu. To niewiedza sprawia, że czuję się jeszcze gorzej – moja wyobraźnia rysuje najczarniejsze scenariusze, a serce bije w rytmie coraz to nowych domysłów i podejrzeń. Przez to wszystko czuję się jak w potrzasku, z którego nie ma wyjścia.
Na początku, kiedy emocje były najświetsze, myślałem tylko o rozstaniu. Czułem, że nie ma innego wyjścia, że zdrada jest czymś, czego nie mogę przebaczyć. Ale z biegiem dni, zacząłem zastanawiać się nad sensem takiej decyzji. Czy zawsze musi oznaczać koniec? Czy możliwe jest odbudowanie zaufania po tak poważnym zranieniu?
Chcę, czy nie chcę wiedzieć?
Nie wiem, czy chcę wiedzieć, z kim mnie zdradziła. Z jednej strony, może to pomóc mi zrozumieć całą sytuację, z drugiej – obawiam się, że taka wiedza tylko pogłębi moją ranę i uczyni ją trwałą. Jak myślicie, czy lepiej wiedzieć wszystko, czy może jednak zostawić pewne rzeczy nieodkryte?
Wybaczenie jest inną kwestią, która mnie dręczy. Czy można wybaczyć takie zdradzenie? Czy ktoś z Was przeszedł przez podobny proces i może podzielić się, jak to wyglądało w jego przypadku? Wybaczenie wydaje się być najtrudniejszą decyzją, zwłaszcza kiedy emocje ciągle są tak żywe i ból tak silny.
Trudny wybór, bardzo trudny
Ostatecznie, stoję przed wyborem:
- czy próbować odbudować to, co zostało zniszczone,
- czy też odciąć się od przeszłości i zacząć wszystko od nowa.
Każda z tych dróg wydaje się wyboista i pełna niepewności. Nie jestem pewien, czy mam siłę na walkę o nasze małżeństwo, ale też boję się, że pośpieszna decyzja o odejściu może być czymś, czego będę żałował.
Zwracam się do Was, społeczności tej strony, z prośbą o radę i wsparcie. Jakie są Wasze doświadczenia z podobnymi sytuacjami? Czy uważacie, że zdrada zawsze musi oznaczać koniec? Jak odzyskać spokój ducha w tak chaotycznym okresie?
Dziękuję za każde słowo i każdą radę. Czuję, że dzielenie się tym z Wami już trochę mnie uspokaja, choć przedemną jeszcze długa droga.
List przesłał Jacek i może ktoś, coś mu doradzi?
Formatowanie, zdjęcie ilustracyjne oraz nagłówki - redakcja.